Nie często przychodzi wegetarianom jeść burgery, jeszcze rzadziej zdarza się to poza domem. Przynajmniej w Polsce, bo w niektórych krajach nawet McDonaldy proponują wegetariańskie wersje swoich kanapek. Nie żebym zazdrościła możliwości kupowania jedzenia w McDonaldzie, do tego mi daleko, ale możliwość zjedzenia burgera z fasoli poza domem to jest bardzo miła sprawa. Szczególnie takiego nietaśmowego. Mi się przytrafiło i to w ciekawym, samosowym, wydaniu. Postanowiłam zrobić swojego własnego fasolowo-ciecierzycowego burgera. Wyszedł godny polecenia, choć moja wersja mniej przypomina farsz samosów, jest bardziej zwarta i bardziej „konkretna”. Kotlety można zjeść także w wersji bez bułki, z surówką, ziemniakami, sosem.
Składniki (na ok.8 kotletów):
puszka ciecierzycy
pół puszki czerwonej fasoli
jedna gotowana marchew
jedno jajo
pół cebuli (ja użyłam czerwonej)
4 łyżeczki curry, 2 łyżeczki chilli, 1 łyżeczka słodkiej papryki
mąka kukurydziana, bułka tarta
+ do podania: bułki hamburgerowe (lub inne wedle uznania), pomidory, ogórki kiszone lub z sałatki szwedzkiej, czarne oliwki, czerwona cebula, sałata lodowa lub inne wedle uznania, keczup, długa wykałaczka do podtrzymania konstrukcji
Ciecierzycę wraz z marchewką miksujemy na gładką masę. Cebulę kroimy w bardzo drobną kostkę i dodajemy do masy wraz z przyprawami, surowym jajkiem i fasolą. Ja użyłam mieszanki curry zawierającej sól, więc ją pominęłam, sprawdźcie skład waszego curry, bo różnią się one w zależności od producenta. Całość mieszamy i dodajemy mąkę oraz bułkę tartą aż do uzyskania zwartej konsystencji, pozwalającej lepić kotlety. Lepimy kotlety i smażymy je pod przykryciem parę minut z każdej strony, uważając by się nie przypaliły. Bułkę hamburgerową przekrajamy na pół i podsmażamy przekrojoną stroną chwilę na patelni. Układamy na niej umytą sałatę, plastry pomidora, krążki cebuli i oliwek (bardzo polecam ich dodanie!) , ogórki i kotleta (lub kotlety, w zależności od grubości smażonych przez was partii i waszej oceny zdolności motorycznych zjadających gotowe bułki), polewamy keczupem lub sosem i przykrywamy drugą połową bułki. W hamburgera wbijamy wykałaczkę, a później walczymy z fizyką próbując go zjeść. Można spróbować sztućcami! Smacznego.